Guru Merry <33 |
Wysłany: thpm31 12:48, 14 PMpWto, 06 Mar 2007 12:15:39 +0000 2007 Temat postu: Ta chwila mogła kosztować tak wiele... |
|
Widzę, że tylko ja tu piszę opowiadania No cóż ;P Czekam na innych ;D
*
Byliście wtedy młodzi. Wreszcie los się do was uśmiechnął. Wtedy nazywałaś ich przyjaciółmi…
Ona, ta która mówiła Ci wszystko, która rozumiała Cię jak nikt, i On, któremu ciągle pomagałaś, dawałaś rady, jak dotrzeć do tamtej. „Przyjaciele”- mówiłaś…
Lecz… nagle okazało się, że Ty już się nie liczysz, już nie jesteś potrzebna. Pod wpływem impulsu pobiegłaś do tej Blondynki, z którą przyjaźniłyście się właśnie w tych najgorszych chwilach. Płakałaś. Ona przytulała Cię. „Wszystko będzie dobrze…”
Na szczęście był jeszcze On. Wreszcie został tym, kto Cię przytulał, całował, trzymał za rękę… Powtarzał, że się pogodzicie. Rzeczywiście, po jakimś czasie padliście sobie w ramiona.
Wydawało się, że nic nie może zepsuć Twojego szczęścia. Byłaś wtedy z tą Blondynką. „Widzisz? Wszystko się ułożyło.”. Ledwo skończyła mówić, zobaczyłaś ich… „Przyjaciele”- wtedy jeszcze tak myślałaś.
Szli, śmiali się. Wszyscy. Opadłaś na dno, kiedy zobaczyłaś, że z nimi był On. Rzuciłaś jakieś „cześć” i odwróciłaś się. Szłaś szybko. Nie patrzyłaś gdzie. Byle daleko… Płakałaś, a ona przytulała Cię. „Wszystko będzie dobrze…”.
Próbowali Ci wyjaśniać, ale Ty unosiłaś się honorem. Dotarłaś do momentu, kiedy widząc do połowy zapełnioną szklankę, myślałaś „jest prawie pusta…”.
Został Ci On. Nie było tam Jego winy. Namawiał Cię, żebyś do nich zadzwoniła. „Może kiedyś”, mówiłaś. Rana wciąż była otwarta, zbyt świeża.
Było Ci ciężko, ale duma zwyciężyła. W końcu przestali wykręcać numer Twojej komórki. A życie jeszcze bardziej się skomplikowało.
Zanim napisał „koniec”, myślałaś, że gorzej nie będzie… Zrozumiałaś, że ich potrzebujesz. Już nie umiałaś kryć się pod maską codziennego uśmiechu. Czemu tak trudno było Ci wcisnąć ten mały, zielony guziczek? Tak bardzo chciałaś usłyszeć ich głos…
To spadło na Ciebie, jak grom z jasnego nieba. Miała wypadek, a Ciebie przy niej nie było. Cholera! Czemu Cię przy niej nie było?! Oczyma wyobraźni widziałaś, jak jej ciało odbiło się, niczym piłka, od tego samochodu… Jak powoli upadała, jak płytko oddychała. Każde tchnienie mogło być jej ostatnim… Ułamek sekundy mógł zniszczyć jej życie, mógł zatrzymać serce… Ta chwila mogła kosztować Ciebie i Ją tak wiele…
Biel… Białe ściany, łóżka, nawet twarze… Specyficzny zapach napawał Twoje serce i duszę rozpaczą… Bałaś się.
Tak, weszłaś do właściwej Sali, nie pomyliłaś się. Tam, na końcu leżała ona. Gorące łzy popłynęły Ci po twarzy, kiedy zobaczyłaś wszystkie rurki, kroplówki i bandaże. Ujęłaś jej rękę, przepraszałaś. Nic nie mówiła, była słaba. Tylko jej oczy powiedziały Ci, jak bardzo jest szczęśliwa.
Już nigdy nie miała stanąć na nogach. Często brałaś ją na łąki, pchałaś wózek po polnych drogach. Rozmawiałyście… Długo i szczerze. O nim, o Was. Wszystko wtedy było Wasze. Idealne. Zachody i wschody słońca, kwiaty kwitnące na łąkach, piasek i woda…
Na szczęściu były jednak dwie rysy: kalectwo i miłość... Tak do siebie podobne. |
|